Ola i Mat spowodowali, że poczuliśmy, że w końcu nie musimy się zastanawiać czy i kiedy mamy się zwijać. Mogliśmy zostać do czerwca, by zaopiekować się domem, gdy oni pojadą do Polski:) Była to miła odmiana, bo choć spotykaliśmy przemiłych ludzi, nie mieliśmy wcześniej tego komfortu. Zaczęły się nasze ustatkowane, spokojne domowe dni. No może z tym spokojem bywało różnie, zważając na dwóch małych chłopaków:) - Bruno lat 3,Kosma 15 miesięcy. Odpoczywaliśmy inaczej niż dotąd.
I tak przez ostanie 10 dni oddawaliśmy się już dawno zapomnianej rutynie codziennych obowiązków, starając się trochę pomóc i odciążyć rodziców. Mamy nadzieję, że się udało. Wyprowadzaliśmy dwa fantastyczne pieski. Border Collie o zagadkowym imieniu Border oraz Skippera- rasa Kelpie.
Podczas pobytu tutaj, udało nam się uczestniczyć w festiwalu filmów latynoamerykańskich w Muzeum Narodowym, który trwał przez tydzień. Festiwal był fajny, bo niewielki, a we foyer oczekując na film, można było się przysłuchiwać rozmowom po hiszpańsku z przeróżnymi akcentami. Miło było posłuchać przez chwilę innego języka niż angielski. Trafiliśmy na film z Chile (Lake Tahoe – Stefan poleca, ja nie), przed którego projekcją wręczano karteczki z numerem konta pod który można wpłacać pieniądze dla poszkodowanych w trzęsieniu ziemi. Bardzo spodobał mi się ten subtelny i nienachalny gest, bez rozdzierania szat w tle, chociaż było to zaledwie parę dni po tej tragedii.
Sama stolica według nas nie jest warta szczególnej uwagi - jest sztucznie uformowana i bez charakteru. Niewątpliwie miasto ma dobrą lokalizację pod względem usytuowania. Blisko na wybrzeże, do Sydney, Melbourne, niedaleko są piękne parki narodowe. Jednak Canbera sama w sobie nam się nie podoba. Mieliśmy okazję pojeździć po niej rowerami, ale miasto wydaje się być zupełnie pozbawione ducha i serca, w przeciwieństwie do naszych gospodarzy:)
Ola i Mat!!!
Wielkie dzięki za niesamowitą gościnę i możliwość podładowania akumulatorków. Jeśli siedzieliśmy za długo- to się już nie powtórzy. Bezpiecznej podróży do Polski. Niech Kosma da popalić pasażerom!!!:)
P.s Pozdrawiamy też osoby odpowiedzialne za aranżację zamieszania : ojca mojego i Oli.