Geoblog.pl    majtrip    Podróże    303 stopy i 4 nogi    Back in Bulls I check my pulse ( "back in black I hit the sack":)
Zwiń mapę
2010
05
lut

Back in Bulls I check my pulse ( "back in black I hit the sack":)

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Bulls
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 22947 km
 
Rozkoszny czas w Bykowie upływał nam na przechadzaniu się po miasteczku, proszonych kolacjach oraz.... ale o tym za chwilę nasi drodzy czytelnicy.
Życie w Bulls płynie trochę poza czasem, gdyby nie liczne activities zaplanowane i zapewniane przez Andy'ego, zupełnie by nas tam pochłonęło w bezmiarze czasu, że tak to poetycko ujmę.

Trudno zachować chronologię, więc z co ciekawszych wydarzeń...
Wybraliśmy się na kolacje na farmę, gdzie na deser jedliśmy Apple Crumble. Kto nie zna, niech sobie sprawdzi, co to takiego. Nam to podano z bitą śmietaną i lodami waniliowymi. Oczywiście wzięliśmy dokładkę. Niebo w gębie. Szarlotka może się schować pod stół. Dom, w którym byliśmy był dość specjalny bo stary. Na ścianach blisko 100-letnie fotografie, pod podłogą znaleziono podobno gazety z 1905 roku. Jak na NZ to dawno. Zresztą cała kolacja była dość specjalna, bo było to takie typowe „Kiwi tea” w wersji tradycyjnej – old-fashioned. Był też Peter, który alibo ze zmęczenia albo naturalnym instynktem kierowany na przemian to podpierał się pod czoło albo odwracał bokiem do stołu. Wypowiedział może 2 zdania, z czego jedno to, że zje więcej. Nagrabił sobie! Dla niego więcej- dla nas mniej! No ale i tak był naszym idolem. Doprowadził gburowate zachowanie i brak interakcji do rangi sztuki. Naprawdę była to miła odmiana po dziesiątkach pytań ze wszystkich stron. Pytania te pokazują nam często jak mało wiemy o naszym kraju. Często są to rzeczy błahe i wydające się być oczywistymi. Na przykład: kto wie jakie są główne towary eksportowane przez nasz kraj? I to po angielsku proszę!:)

Pan domu jest dość wiekowym farmerem, który z zamiłowaniem od 4 lat buduje sobie swój samolot. Więc zaraz po kolacji zabrał nas do szopy i pokazał swoje dzieło. Zaskoczył nas rozmiar samolotu i to ,że ten mocno starszy pan tak zaradnie sobie poczyna. Po kolacji podjechaliśmy sobie do innych znajomych, co mieszkają w 150 letnim domu i tam nas uraczono mlekiem prosto od krowy oraz herbatnikiem prosto z piekarnika.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (21)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
sawanna
sawanna - 2010-02-10 17:21
No to co do exportu to:vodka, vodka i...vodka. I wszystkiego innego po trochu. Burki na świecie są wszędzie takie same. Babe, jesteś fantastycznie opalona. Ach, jak Wam zazdroszczę tego Bulls, Bykowem zwanego.
 
Chuda
Chuda - 2010-02-11 16:25
A tutaj ciągle tylko śnieg, śnieg i śnieg... jak się zrobi ciepło to już niczego Wam nie będę zazdrościć ;)))
 
n
n - 2010-02-20 14:53
a jak mu się na głowie ten czapek trzyma?? to mnie intryguje :D
wcale Wam nie fajnie....wcale a wcale :)
 
Potwór
Potwór - 2010-03-10 13:53
Marysiu - umiem robic takie Apple Cramble - nie wiem czy dokładnie takie australijskie ale cos koło tego napewno wychodzi tak że po powrocie zapraszam na degustacje - ocenisz jako podróznik i znawca - chociaż pewnie po powrocie wszystko Ci będzie smakować - Pozdro
 
Pyza Mleczna
Pyza Mleczna - 2010-03-13 11:31
Mleko prosto od krowy, phi. Tu macie mleko prosto od matki!
 
 
zwiedzili 13% świata (26 państw)
Zasoby: 344 wpisy344 925 komentarzy925 2909 zdjęć2909 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
23.08.2018 - 23.08.2018
 
 
03.09.2013 - 19.09.2013