Wstaliśmy o 6 rano, gdyż naszym postanowieniem było dotrzeć przed południem do Picton i zacząć szukać łódki, która mogłaby nas zabrać na wyspę północną. Zebraliśmy namiot i ruszyli na plażę, by krokiem spacerowym dojść na drogę i łapać samochód. Gdy schodziliśmy na plażę, na kamieniach w najlepsze wylegiwała się olbrzymia foka, na którą Stefan prawie wlazł, szukając porannego krzaczka z gatunku ulgi. Stefek zrobił sesję fotograficzną foce a już za chwilę napotkaliśmy następną. Natomiast gdy udało się złapać auto do Picton, to zatrzymaliśmy się przy jednej z plaż, gdzie fok było około 20. Stefan twierdzi, że widział też walenia. Chyba.
Kaikoura i jej okolice są naprawdę piękne i trochę żałowaliśmy, że tak szybko musimy stąd jechać. Po jednej stronie są góry a po drugiej ocean, który przy słonecznej pogodzie jaka nam się znów udała, miał szmaragdowy kolor. Tyle z opisów przyrody. Po 10 rano byliśmy w porcie. Zaraz dowiadujemy się, że są fatalne prognozy i ostrzeżenie o nadchodzącym sztormie. Nikt przez najbliższe dni nigdzie nie wypłynie. Poza promem oczywiście, co nas nie urządza. Decydujemy się zatrzymać u rodziny z CS, która mieszka w Marlborough Sound. Do Picton wrócimy we wtorek, by znów spróbować łapać łódkę, a ostatecznie zdecydować się na prom, jeśli innego wyjścia nie będzie. Gdy łapaliśmy stopa do Marlborough Sound nad nami rozścieliły się ołowiane chmury rodem z Ghost Busters 2. Po dłuższym czasie zatrzymał się koleś, który okazał się sąsiadem rodziny do której jechaliśmy. W ciągu 20 minut podróży opowiedział nam pokrótce swoje życie- jest zapalonym outdoorowcem. A na koniec usłyszeliśmy historię o tym jak go ogołociła z kasy dziewczyna. W NZ jest prawo, że jeśli mieszkasz z partnerem przez dwa lata (ponoć teraz ju z trzy) i może to być udowodnione, w świetle prawa stanowicie małżeństwo. Nasz znajomy nie znał tego prawa, jego dziewczyna za to owszem i kiedy minął odpowiedni czas oświadczyła, że odchodzi i w związku z czym należy jej się połowa jego kasy. W tym wypadku pół miliona dolarów. Marceli był u dwóch prawników, ale nic się z tym nie da zrobić, trzeba zapłacić i zgrzytać zębami. Pozostaje mu tyklo wbiegać na 600-metrową górę za domem, z której na swojej paralotni sfruwa wprost do sypialni, owija się płótnem i zasypia snem niewinnego. Na kobiety trzeba uważać.