Rano stajemy na stopera. Przeraża nas ilość autobusów wycieczkowych pędzących w stronę cieśniny. Podjeżdża van z firmy „wicked”. Wsiadamy. Ja na materacu z tyłu. Dobrze, że były uchwyty bo inaczej na pierwszym zakręcie wybiłbym wicked okno głową. Z przodu wiszą kajdanki z różowego futerka.
Zapowiada się tzw. speed turystyka. Koleś wydaje się dziwny, spogląda na zegarek, zapiernicza, ja chcę wysiadać. Ale po chwili zaczyna dostrzegać punkty widokowe, i choć mamy na każdy 7,9 sekundy to i tak super , bo nie wiadomo ile utrzyma się pogoda.
Z czasem rozmowa zaczyna się kleić i jest nawet śmiesznie. Gdy dojeżdżamy nasz przyjaciel uznaje, że dzień spędzamy razem. Okazuje się, że z punktu Milford Sound nie rozpoczynają się żadne szlaki, jedynie 20 min do punktu widokowego. Ralf stwierdza, że skoro w Fiordlandzie jest 240 dni deszczowych, a świeci słońce, więc musimy! płynąć w rejs.
Zapewniamy go, że nawet nam to przez myśl i portfel nie przechodzi.
Więc gdy podejmujemy decyzję, że to nie dla nas, zostajemy zaproszeni na rejs przez jego kartę kredytową. Byliśmy w wielkim szoku. No cóż...niebawem moje urodziny, może wiedział;)
Stajemy się masą turystyczną, na szczęście nasz statek mały i ludzi nie wiele, za to napoi wiele. Pijemy kilka bawarek i ruszamy na pokład podziwiać. Fiordy, foki, fiołki, fikołki, pięknie jest. Słońce świeci. Blisko 2 godziny przyjemności. W drodze rewanżu Marysia organizuje na prędce małe przyjęcie. Zimna płyta. Te sprawy:) Serwujemy mu naszą owsiankę z czekoladą – taki rewanż:)
Droga powrotna nie należy do przyjemnych, okazuje się, że z jakiegoś powodu bardzo nam się spieszyło. Wysiadamy przy polu namiotowym . Jest pięknie.( patrz foto) Gotujemy sobie. Nie pada. Ale już na rano jest kolejne „ heavy rain warning” więc pewnie będzie trzeba się zbierać. Dołącza do nas para, która nie może już znaleźć miejsca. I dobrze, że się dołączyła bo poczęstowali piwem, i podarowali kilka zupek chińskich:) Poza tym byli w porządku:)
Praktyczne:
-podróżując samochodem najlepiej zatankować w Te Anu do pełna. O benzynę trudno, warunki drogowe mogą się radykalnie zmienić, więc lepiej się zabezpieczyć
-Jedyny trek, walk, szlak, spacer, czy jak kto woli, który uznaliśmy za wart wykonania to Key summit ( 2-3h powrotnej wspinaczki z pięknymi widokami) Ale niestety nam nie dane było się tam wybrać z powodów wiadomych. Słońce już mieliśmy ( wczoraj;)
- cena rejsu... ceny się wahają od $60 do $95, zależnie od tego,która firma i jak długi rejs- nasz trwał 1h45minut