Geoblog.pl    majtrip    Podróże    303 stopy i 4 nogi     napotkała myśliweczka...
Zwiń mapę
2009
27
gru

napotkała myśliweczka...

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Takaka
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 20389 km
 
Kiedy zdecydowaliśmy aby opuścić w końcu puchatkę, bo cały ranek lało, zbłądziliśmy na szlaku, co okazało się dla nas zbawienne. Wyszliśmy wprost do prywatnej chatki, która należała do grupy myśliwych. Dwaj zażywni panowie poczęstowali nas kawą i paroma historiami z ich życia zawodowego, jak również historią o truciźnie 1080, która od pewnego czasu jest zrzucana na lasy, aby wytępić zbędnego zwierza. Lecz jak się dowiedzieliśmy, przy okazji zabija inne zwierzaki, zatruwa wody i rośliny. 1080 jest podobno strasznym szajsem , jest niebezpieczna i pozbawia kraj jeleni.
Informacja ta jest niesprawdzona, więc jak ktoś coś wie na temat, zapraszamy zabrania głosu.
A dla nas to kolejna historia, która burzy obraz idealnej NZ.
No więc miły myśliwy uratował nam tyłki i dowiózł do bardziej uczęszczanej drogi, a na pożegnanie sprezentował nam piwo ( wypito po obudzeniu – ze względu na niską temperaturę. Smakowało. Stamtąd od razu przesiedliśmy się do fajnej starszej nowozelandzkiej pary, która niedawno wróciła do kraju ,a przez ostatnie 4 lata jeździła po Europie, zatrudniając się to tu to tam. Przed swoim wyjazdem, sprzedali wszystko co mieli-dom- i zostawili sobie tylko samochód. Teraz wrócili i mówili, że są przerażeni tym, jak bardzo pogorszył się stan przyrody w ciągu tych paru lat.

Wywieźli nas do Takaki-Sraki, małej mieścinki ,czyli jednego z głównych ośrodków miejskich w okolicy- Golden Bay, obrzydliwie skomercjalizowanej i przepełnionej turystami. Od razu nam się wszystkiego odechciało. Komórę można sobie naładować -only $2. Udało nam się znaleźć punkt, gdzie sklep zostawił włączony internet. Ludzie z obiegu turystycznego mało użyteczni i nieprzyjemni. Za możliwość skorzystania z telefonu w sklepie -only $1. Mamy taką kartę, co musimy mieć telefon stacjonarny, żeby wprowadzić kod i sobie za to dzwonić, ichniejszy telegorsik- Kia Ora. Wszędzie nam odmawiano.
Naszą wizytę zakończyliśmy w pralni- $6 za pranie,proszek i suszenie.
Pod wieczór złapaliśmy auto, co nas wywiozło pod miasto Motueka. 5 km przed nim, spaliśmy na kempingu - $2 od osoby, na który nas zgarnęła babka ze stopa. Sama tam rezyduje z rodziną w odremontowanym autobusie, który od maja zamieszkują, żeby móc zacząć oszczędzać kasę, co im się dotąd nie udawało. Ciekawym był przejazd z taktakitikitaki do motueki. Najpierw piękne, zielone wzgórza oblane słońcem, a w momencie, gdy osiągnęliśmy szczyt krętej jak pierogi drogi, pogoda w sekundzie się zmieniła. Wszystko było spowite w gęstej mgle, co zestresowało naszą kierowniczkę, ze śmiechem jak paznokciem po szkolnej tablicy. Gdy przejechaliśmy tą mglą mamałygę, dziewczyna pokrzykiwała i pohukiwała z radości i dziękowała, że jej towarzyszyliśmy, bo się strasznie bała. Na koniec wykrzyknęła, że jak dobrze ,że dziś nikogo nie zabiła....
To prawdziwa ulga i dla nas.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 13% świata (26 państw)
Zasoby: 344 wpisy344 925 komentarzy925 2909 zdjęć2909 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
23.08.2018 - 23.08.2018
 
 
03.09.2013 - 19.09.2013