Popołudniu następnego dnia udaliśmy się do centrum Wellington.
Chwilę pozwiedzaliśmy muzeum, a następnie, udali się do pary z couchsurfingu- Thomasa i Lidii-Niemca i Austriaczki, którzy od 3 lat mieszkają w NZ,a po powrocie do Austrii planują wspólnie prowadzić farmę ekologiczną. Na tę wiadomość Stefek się niezwykle ożywił i potem dopytywał, co ja na to. Obiecałam mu, że będzie miał swój ogródek działkowy na Kozłówku(gdzie będzie co niedzielę przechadzał się między grządkami) ale chyba mu to nie wystarcza. Idąc do ich rezydencji na obrzeżach czuliśmy się jak na planie filmowym, no i wiało jak cholera. Nowozelandzki wspinacz podrzucił nas pod same drzwi , co jak się okazało było niezwykle pomocne, bo droga była stroma kręta i zawiła.