Geoblog.pl    majtrip    Podróże    303 stopy i 4 nogi    Polowanie na czerwony karimat
Zwiń mapę
2009
18
gru

Polowanie na czerwony karimat

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Wellington
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 20078 km
 
Zwlekliśmy się obolali około 9. Kolejna jakże ciepła i przyjemna letnia noc. Upichciliśmy porydża (do partii brydża)Udaliśmy się do znajomych z autobusu szkolnego na kawkę, dostaliśmy czkawkę, i poczęli łapać stopka. Zatrzymał się chłopiec, który swoim 26-letnim BMW nie zwalniał poniżej 130km/h. Następnie pani uratowała nas z bardzo niedogodnego miejsca ( a w bagażniku miała ze 130 bochenków chleba „dopasywacza”. Nowozelandzkim chlebem można uzupełnić każdą nieregularną przestrzeń plecaka:)
Później był pan, z którym zrobiliśmy zakupy i odebraliśmy róże. Opowiedział jak to jego ojciec uciekł 50 Japońcom w samolocie podczas I Wojny Światowej – i o to przypowieść o kolejnym japońskim pilocie (matko królika;)
Krzyknąłem „ tylko nie Ford Ka” , ale niestety się zatrzymał:) Kolo bardzo się ucieszył, że będzie miał dodatkowy balast, bo strasznie wiało. Był jednym z sensowniejszych i zabawniejszych Kiwi (co but ożywi) Opowiedział nam historię o tym jak to oposy wchodziły na drzewo by zeskakiwać na jego namiot – taka zabawa leśna:) Jak również poinformował, że jest firma, która produkuje rękawiczki z futra oposa. Ma ono podobno właściwości zbliżone do futra misia polarnego. To z cyklu opowieści o oposie (czyli oposieści)
Wysadził nas w samym centrum, pod sklepem Gordon's ( gdzie dokonaliśmy stosownych uzupełnień sprzętowych: karimat samopompujący – mountain design, śpiwór puchowy – Mont, kartusz ( gratis do śpiwora) i preparat odstraszający latające tałataństwo- 40% DEET( okarze się na ile się przydał) Generalnie baliśmy się cen, ale miło nas zaskoczyło – warto kupować, jest dużo firm z Australii, a szczególnie w okolicy świąt można złapać wiele dobrych okazji.
Udaliśmy się do centrum handlowego, gdzie za miłą cenę 12,5 $ objedliśmy się jak skunksy chińszczyzną. Taki tam jest deal, że płacisz za duży talerz, na który sam sobie nakładasz różności.
Opuściliśmy naszego Chińczyka z kopiastą porcją. Kiedy finiszowaliśmy, podszedł do nas starszy pan i zapytał, czy jesteśmy z Rosji- a jakże!Chwilę pogadaliśmy, opowiedzieli jak podróżujemy i sobie poszedł. Po chwili wrócił z żoną i zaprosili nas do siebie na noc do domu.
Jakże mogliśmy odmówić...
Więc trafiliśmy na wzgórze 30 km od Wellington, wzgórze, na które parę nocy wcześniej spoglądaliśmy z Many Mariny, zastanawiając się, któż tam mieszka i jaki ma widok z okna.
Dostaliśmy piękną sypialnię, kaloryfer, czajnik,herbatę i kubeczki,termofory i własną łazienkę.
Spaliśmy jak susły, podano nam obfite śniadanie i zaproszono na kolejną noc.
Okazało się, że nasi gospodarze,mieszkali przez ok. 30 lat w Zimbabwe. On był z pochodzenia Niemcem, a ona rodowitą białą Rodezyjką. Bardzo im się ciekawie życie układało, ale to do opowiedzenia przy innej okazji,
Okazało się również, że gospodarz, jest silnie związany z Amwayem i zostaliśmy poddani indoktrynacji na tą okoliczność:)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
Chuda
Chuda - 2009-12-28 18:05
Też mi się takie łoże raz trafiło na pielgrzymce;) i to sama w nim spałam ;)
 
Netti
Netti - 2009-12-28 18:06
co Wy tam za luksusy macie? twarda ziemia, wyprawa pionierska niemalże a nie Chińczyki, łożka....śniadania do łożka......oposów brak :D
tak w ogółe myślałam że będzie więcej opowieści o owcach...a tu z wyprawy do krainy owiec zrobiła się wyprawa do krainy oposinej:)
 
Pyza
Pyza - 2010-01-02 14:13
Łóżko macie większe niż my!
 
 
zwiedzili 13% świata (26 państw)
Zasoby: 344 wpisy344 925 komentarzy925 2909 zdjęć2909 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
23.08.2018 - 23.08.2018
 
 
03.09.2013 - 19.09.2013