Najpierw lot do Frankfurtu, i tu zaczęło się pasmo stefkowych jęków, że to wlaśnie tylko jemu się takie rzeczy mogą przydarzyć- czyli usadzenie po środku środkowego rzędu, zepsuty zagłówek i brak ekranikow w fotelach. Faktem jest, że nie był to może lot marzen,bo ludzie sciśnięci ,mało miejsca, a telewizory podwieszone jak w autobusach polskich, co to nimi "na" Chorwacje mozna jechać albo "na" czechy:))Wyszło jednak na dobre, bo większość lotu przekimaliśmy.