Śniadanie: myśleliśmy, że padniemy ze śmiechu – patrz zdjęcie. Tak właśnie – dwa jajka na twardzo pod plastikowym kapeluszem:)))Schowane, na później.
Jak obiecaliśmy, tak też zrobiliśmy i z rana odwiedziliśmy dziewczyny w naszej pączkarni. Przeżyliśmy minuty grozy, ponieważ okazało się w pierwszej chwili, że pączki są in progress! Ale udręczenie i głód w oczach sprawiły, że na naszą prośbę o 16 pączków z dowolnym nadzieniem, dziewczyny po paru minutach wróciły z ciepłymi, świeżutkimi pączkami i rękami w cukrze pudrze. Co za ulga.
I tak przez całą drogę do Jogjakarty zajadaliśmy się tym cukierniczym zbytkiem, umilając sobie nieznośnie ciągnącą się podróż.
Po dojechaniu, od razu poszliśmy do hotelu, w którym spędziliśmy noc za poprzednim razem.
Gdy w końcu chcieliśmy połazić po mieście, zaczęło lać. Czyli znowu to samo. Szybko musieliśmy przestać się wściekać i przyjąć to ze spokojem, chociaż szlag nas trafiał i nie mogliśmy dotrzeć suchą nogą na spektakl skórzanych kukiełek, dla którego chcieliśmy się zatrzymać w mieście. Pod baldachimem wielkiej reklamówki, którą wspaniałomyślnie wydobyła z czeluści swego straganu jakaś babcia, popylaliśmymy do kukiełek.
Występ jest trudny. Dźwięki mogą być bolesne. Trwa 2h i my nie wytrzymaliśmy. Jest mistrz ceremonii, który operuje kukłami ( szarpie nimi, podrzuca, wymachuje) do tego prowadzi narrację, dialogi, zaśpiewy i zaśmiechy. Dobrze się przy tym bawi. Wszystko to w języku narodowym. Resztę ekipy stanowią panie z chóru i grający na różnorakich instrumentach. Wszyscy ubrani w tradycyjne stroje. Przedstawienie można oglądać z dwóch stron. Ze strony ekranu – czyli z dużego oraz od kuchni – czyli wiadomo:) Można sobie w trakcie przejść spokojnie, robić zdjęcia.
Atmosfera generalnie nie jest zbyt napięta, co objawia się w swobodnie gaworzących ze sobą artystach. Do tego częstują się bułeczkami, popijają herbatę. Trochę to niepoważne, bo przecież mieli cały dzień na jedzenie, no ale tak to już jest:) Choć fabuły śledzić się nie da, angielski opis w broszurze jest bardzo mizerny, to i tak warto to zobaczyć dla samego doświadczenia i wsparcia artystów ( zresztą i tak na rządowej posadzie) Po występie zobaczyć można jak wykonuję się kukiełki. My zdezerterowaliśmy, a poza tym już to widzieliśmy. Poszliśmy na uliczną kolację. Ghana strzeliła karnego. Deszcz kropił. Aż przestał.
Praktyczne:
Spektakl kukiełkowy kosztuje 20000 INR od osoby
Dodatkowy koszt za robienie zdjęć - 3000 INR