No i nie lubia Polakow w Tajlandii...wszystkim wize na miesiac a nam...na 15 dni...( no chyba ze sobie przedluzymy za dwukrotna oplata, wiec w stosunku do prawie wszystkich krajow EU jestesmy traktowani jako obywatele II kategorii, jest sprawa warta wyjasneinia)wiec plany zostaja zmodyfikowane...jutro z samego rana o niesamowitej porze ( ktora wg. mnie w ogole nie istnieje ) ruszamy pociagiem do Bangkoku..a mielismy odbic na zachod i zobaczyc conieco ( byla taka restauracja kiedys...:)
Miasteczko niczym sie nie wyroznia...znaleszlismy w miare tani pokoj nad samym Mekongiem ( tym razem koryto wypelnia rzeka;)
3 pociagi dziennie do Bangkoku...jeden o 6 rano i dwa poznym popoludniem...no to sie wydalo co to za pora...
generalnie meczacy, nerwowy i goracy dzien..
ach..no i po wspanialych bagietkach w Laos'ie..znow nie ma normalnego pieczywa...
Z obserwacji " na dzien dobry"-poza podstarzalymi amatorami wspanialych tajskich cialek ktorych sie spodziewalismy ( i widzielismy juz w Lao) pojawily sie !!!grube dzieci!!! na prawde po prawie 4 miesiacach jest to zjawisko szokujace...
p.s.
Michalku ..nie nerwuj sie..pisze ;)