juz sie tlumacze....woda wyschla...:)
Vientiane nas nie urzekl wiec postanowilismy ze dzien nam wystarczy...
udalo nam sie znalezc bardzo tanie spanie ( coprawda pokoj przypominal indyjskie cele, no ale czego sie nie robi za dwa dolce;) co okazuje sie nie byc teraz zbyt latwe...."peak":)napisze nazwe jak odnajde...
no i rybe sprzedaja z wozkow ulicznych za 5 tys czyli oklo 1 pln...fantastyczna sprawa ( jak jesc ryb sie boje tak byl to swietny wybor...) no i w ogole probowanie tych roznych rzeczy z wozka jest ciekawe jesli tylko nie konczy sie zbyt luzno;)
tipsy:
jesli ktos chce dojechac do granicy niech przpadkiem nie bierze tuk-tuka bo zdzieraja 10 razy tyle...tylko autobus 14...albo autobus bezposredni do Udon cos tam za 22 tysiace...zaraz n aprzejsciu jest ATM wiec nie trzeba sie martwic o pieniazki...