-Pawel odwozi nas na prom...jest niedziela ( wiec jak sie okazuje nie wszystkie promy kursuja) decydujemy sie na Tarife choc byl pomysl Algeciras by zbic cene)
mamy pojawic sie pol h przed odprawa na prom, a tymczasem w terminalu panuje dziki tlum marokanczykow, ktorzy okupuja wsystkie okienka ( wlacznie z EU paszport holders). Prom(eteusz) odplywa zgodnie z rozkladem ( 30 min po czasie) i zaraz ustawia sie kolejna mkolejka po pieczatke, i te olewamy siedzac sobie spokojnie( bo za 40 euro trzeba siedziec spokojnie!)..pod koniec idziemy po piecztke i jestesmy.na czarnym ladzie.
-Tanger nas wita milym wiaterkiem i uroczym “fuck You” od naganaicza, ktorego lekcewazymy...idziemy na dworzec bo miasto jest srednio przyjemnie ze swiadomoscia ze autobus do Chefchouen nam juz uciekl...i tak tez bylo...ale zlapalismy busa do Tetouan'u...i przesiedlismy sie od razu w nastepny do Chefchouenu...dojechalismy wieczorem