Geoblog.pl    majtrip    Podróże    303 stopy i 4 nogi    Bali.(P)udzian Mariusz. Czyli uleje, usiece.
Zwiń mapę
2010
10
cze

Bali.(P)udzian Mariusz. Czyli uleje, usiece.

 
Indonezja
Indonezja, Padangbai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 45732 km
 
Koniec tej rozpusty, opuszczamy Gili Meno. Publiczną łódką przedostajemy się na Lombok, zostawiając naszą rajską wysepkę. Nie zwracając niczyjej uwagi, znikamy z terminalu. Na tym kilometrowym odcinku- między portem a centrum miasteczka- znajduje się dworzec. Kasy nie widać, za to jest mocno zasapany kierowca, która wymyślił, że zrobi z nami biznes dnia. I tak pytamy o cenę przejazdu do Mataranu, słyszymy jakiś absurd w postaci 100,000 INR. Zbijamy cenę. Wg. kierowcy 50000 INR powinno nas uszczęśliwić. Kiedy mówimy, że za to samą trasę płaciliśmy 20000 INR za dwie osoby, to zapienił się i zaślinił jednocześnie i rzucił na koniec, że mamy wrócić do swojego kraju, skoro nas nie stać na pobyt w Indonezji. Taka rozmowa. Do jego busa pakowały się już paczki, które poznaliśmy na wyspach. Doszliśmy do centrum i złapaliśmy busika w cenie 20000 INR.
Pół dnia spędziliśmy w Mataranie, chcieliśmy krócej, ale nasz przyjaciel podróży deszcz- z indonezyjska UDZIAN, nie pozwolił nam na to. Kiedy zapuści się w zakamarki miasta, można znaleźć przytulne i przyjazne miejsca, a przede wszystkim uśmiechniętych i pomocnych ludzi.
W końcu złapaliśmy stopa, który podrzucił nas na dworzec, a stamtąd bus do Lombora, skąd mogliśmy łapać prom na Bali. Wyjątkowo przyjemna była druga przejażdżka, ponieważ kierowca najpierw zrobił potrójną zawrotkę, żeby pozbierać ludzi i ich towary, przejechał raz pod prąd, by w końcu ucieszyć nas swoim śpiewem. Ubaw mieliśmy co niemiara.
W strugach deszczu opuściliśmy Lombok i po 5 godzinach umilanych przez indonezyjskie telenowele puszczane na promie, dopłynęliśmy na Bali, do Padang Bai.
Bety zrzuciliśmy w tym samym hotelu co poprzednio i poszliśmy poszukać kolacji. Wybór padł na omlet z kapustą i kurczakiem, wyborny z resztą. Obok nas siadła niemiecka para, która zachowywała się jak totalne durne buractwo. Po pierwsze dziewczę miało króciutką sukienkę z dekoltem, jej chłopiec był sadlakiem obrzydliwcem, ze złotym łańcuchem. Przytulali się i całowali bez umiaru, kompletnie nie przeszkadzało im to, że miejscowe chłopy wywalają na nich gały. Na koniec zrzucili po sobie śmieci na ziemię, zapalili po fajce i odjechali na skuterze,
My wieczór zakończyliśmy naleśnikiem z czekoladą i poszliśmy spać.

Praktyczne:
Koszt publicznej łódki z Gili Meno na Lombok to 10000 INR, odpływa o 8 rano.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
mamaMa
mamaMa - 2010-06-20 11:55
Wstyd za germańskich turystów, choć turyści często małpiego rozumu dostają...nie wszyscy oczywiście!
Kotek przytulony do betonu miał problem samotności? Serce się kraje...
 
sawanna
sawanna - 2010-06-21 13:08
Następnym razem wstąpię na omlet i dam w ucho podglądaczowi, którego zapewne zainteresowało, że są takie dziwactwa na świecie, jak pisanie od lewej ku prawej.
 
majtrip
majtrip - 2010-06-22 06:02
Ale oni nie piszą od prawej do lewej. Tylko z góry na dół. Sami widzeiliśmy:)
Mamoma czy na Twoją pocztę przychodzi powiadomienie za każdym razem, gdy załączane jest zdjęcie kota?:) A kot był dekoracyjny, na stałe;)
 
Chuda
Chuda - 2010-06-24 08:45
Przywiązując uwagę do szczegółów to fajne ma kotek futerko... kolorek ładny;)
 
 
zwiedzili 13% świata (26 państw)
Zasoby: 344 wpisy344 925 komentarzy925 2909 zdjęć2909 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
23.08.2018 - 23.08.2018
 
 
03.09.2013 - 19.09.2013