wjezdamy do niej w wielkim stylu.:) Po obudzeniu i sniadanku stwierdzam, ze trzeba podniesc standard podrozy..i ze do pol h stad pojedziemy...zabiera nas niesamowity pan - rozowa koszula, ulizane czarne wlosy..zolta skora..ale na siedzeniach jego BMW X3:) zawozi nas do samego centrum- naprawde gosc z klasa i kolejny przyklad na to, ze pozory myla..plecaki lekkie nie sa ale lazimy po Sevilli do wieczora...
Natomiast okolo 20 wyruszamy na piechote by jakas stacje juz przy drodze do Portugalii znalezc...ale chodnik sie konczy...nie ma jak stopa zlapac...na czerwonym wsrod samochodami biega jakis naspidowany czarnoskory i probuje ludizom wcisnac chusteczki higieniczne...zagaduje do nas , przybija piatke, ale generalnie sieje zamet ktory nam przeszkadza zatrzymac kogos by nas poratowal...zagaduje do pana, ktory decyduje sie nas wyciagnac z tej troche nieciekawej sytuacji ( do stacji kilka km, a w informacji nikt nie byl w stanie nam powiedziec czym mamy wydostac sie na obrzeza miasta) jedziemy wiec na...czarnej skorze tym razem w Chryslerze 300...pan zostawia nas na stacji..i ratuje skore..nasza..juz nie tak biala jak na poczatku wyprawy:)
http://www.geoblog.pl/style/images/button_dalej_blue.gif