wpadlismy tu na 3 machniecia ogonem, zeby zlapac autobus do Essauiry. Spedzilismy w Marakeszu okolo 25 minut, podczas ktorych zmeczylismy sie jak po przeciskaniu przez zatloczony suk. O godzinie 18 bylo tam 42 stopni.
Sprawa wydawala sie prosta: kupic bilety i jak najszybciej stamtad odjechac.
zdecydowalismy sie na autobus tylko i wylacznie dlatego,zeby nie spedzac nocy w Marakeszeu, bo noca stopem jezdzic nie chcemy,taka mamy zasade:)
Zaraz na dworcu dopadl nas jakis bezzebny podstepny chlop i prowadzi nas do autobusu, mowiac ze koszt to 65DH od osoby. Cena wydala sie podejrzanie wysoka.
Jakies inne chlopy zaczely sie wydzierac ,podlazili ,cos tam pokretnego proponowali.
Stefek zaczal szukac innego autobusu i w koncu dotarlismy bezposrednio do kas biletowych.( poniewaz zorientowali sie, ze nic nie bedzie z przekretu ktos zaprowadzil nas w koncu do biura tej lini)
Okazalo sie ze koszt biletu to 45DH +10 za bagaz.
Kierowca nawet byl dosc mily, ale bagazowy to s...n. Nie chcielismy placic za bagaz-i nadal ta dziwaczna oplata jest dla nas niejasna- wiec zaczal rzucac naszymi plecakami, wydzierac sie i zrobilo sie srednio przyjemnie.
W koncu dostal kase i sie obrazil.
Autubus oczywiscie nie odjechal o czasie.
A co ciekawe,w luku bagazowym oprocz naszych plecakow znalazl sie....pies.
Nie moglam uwierzyc, jak wsadzili zwierzaka do bagaznika, przywiazali sznurkiem i zamkneli luk....
Kiedy po 2h zrobiono przerwe, a my chcielismy wyciagnac cos z plecakow, to za chwile przylecial wlasciciel czworonoga i go wysadzil na trawe i chyba dal wody. Ale nie wygladal na jakiegos szczegolnie zdziwionego takim traktowaniem psa(podobno tak samo podrozuja psy w Hiszpanii.... ale moze ktos to potwierdzi, bo az trudno w to uwierzyc....)
Dalsza czesc drogi nie nalezala do przyjemnych. Wylaczono klimatyzacje,a do srodka zaczaly wpadac tumany kurzu i pylu z drogi- nie bylo asfaltu, droga w budowie.
A nastepnie autobus zatrzymala policja, prawdopodobnie jakas zwyczajowa kontrola,a spedzilismy tam godzine. Nikt o niczym nie poinformowal. Po prostu autobus zostal zatrzymany i niewiadomo bylo nawet kiedy ruszy.
A jak juz w koncu ruszyl, to zaczela sie moja ulubiona czesc zabawy, czyli wszystkie dzieci zaczely pojekiwac, plakac i marudzic. Osobiscie im sie nie dziwilismy, ale wcale nie poprawialo to naszego samopoczucia.
Kiedy w koncu dojechalismy na miejsce, okazalo sie ze Essauira jest lodowata i wietrzna jak cholera, co po tylu tygodniach upalu rozpuszczajacego ci rozum, jest absolutnym szokiem termicznym.