Jeśli w Mediolanie mówią Ci, że będzie padać, to znaczy, że na pewno zleje cię do majtek.I nigdy przenigdy nie ufaj włoskiej linii metra!
Nawet Mediolan w listopadzie jest obrzydliwy, siąpliwy i lodowaty.
Liczne plany związane ze zwiedzaniem miasta zostały pokonane przez aurę. Skończyło się na tym, że głównie przemieszczaliśmy się w obrębie róznych stacji metra, które czasem działały a czasem nie.
Z postawy autochtonów wywsnioskowaliśmy, że jest to swoista norma i niczym nie należy się przejmować i denerwowac. Ich spokój był rozwiniety do tego stopnia, że nawet byli skłonni czekać na zepsutej stacji metra, pomimo tego, że nikt z obsługi nie wiedział kiedy zostanie usunięty problem.
Z chlupotem w butach probowaliśmy jednak coś zwiedzać i tak trafiliśmy do mediolańskiego City i do kafejki z wyborną kawą. Ale to chyba jest tak, że oni po prostu nie potrafią spieprzyć parzenia kawy.
Udało się też dojść do katedry i jak już wyczekaliśmy moment w podcieniach, żeby nas nie zlało, to w kilku susach znaleźliśmy się w środku. ZAPAMIĘTAĆ- w listopadzie nie ma kolejki do katedry, co czyni ten miesiąc najlepszym czasem na jej zwierdzanie. Jesli planujesz zobaczyć coś więcej, musisz przyjechac w innym miesiącu.
Stefan zachwycony katedrą i wielkimi witrażami.
MEDIOLAN STOLICĄ MODY- jeśli czyta nas jakis człowiek biznesu, to niech wie, że kolory w jakie powinien się odziewać na ten sezon, to granaty i ich wszelkie odmiany. Podejrzewamy, że mają tam nawet specjalne sklepy, gdzie można kupić w tym kolorze wszystkie niezbędne asortymenta dla biznesmenow.
Jak już pozbyliśmy sie wyrzutów sumienia, że nie wykorzystujemy na maxa czasu w Mediolonie, w końcu mogliśmy wrócić do domu.
Tam prysznic, przepakowanie plecaków i ruszamy w stronę słonecznego Buenos Aires- nic to, że droga prowadzi przez zalane chodniki Mediolanu i odbywamy ją w mokrych skarpetkach.
Bierzemy pociąg na lotnisko- 12 Euro/ 1 osoba- i w ciągu 45 minut jesteśmy na miejcu.
Lecimy liniami IBERIA