domek mamy taki na slupkach...i fale pod nami, a niebo nad nami;)
i choć prysznic polega na polewaniu się woda z kubełka ( jak to miejscowi robia) to i tak jest przednio...
"Lonely beach" to raczej najlepszy wybor..
jeździmy też stopem po wyspie, która jest spora..
trafiamy na amerykańską rodzinke adwentystow dnia siódmego czy tam któregoś...i jedziemy na przyczepce ich pick'apa przez 4h...fantastycznie...(oni sprzedali swoj amerykanski dom i chca pomagac dzieciakom w Indiach...7 dolców rzekomo potrafi dać dziecku szkołę wieczorem i jedn posiłek ..przez caly miesiac!!!!!!!!!czasem to jego jedyny...no ale tyle sentymentalnych wstawek...)
a nastepny stop tez był niezły....w jedną stronę z takimi gangsterami tajskimi pojechalismy...co myslalem ze sabwufa mi nerki pokaleczy...a wracalismy z mnichami..kambodzanskimi...:)
jak to na wyspie...mają full-moon party , half-moon i cwierc-moon taz maja party...wiec generalnie dla kazdego cos miłego...
zabawna jest sprawa z narkotykami...jak wszyscy wiedza Tajlandia dość radykalnie podchodzi do tej "działki"...ale jest też jednym z najbardizej skorumpowanych krajow...knajpki wiec robia zrzutke no i juz jest legalnie...
nie jest tu jeszcze tak drogo i tlumnie jak na innych wysepkach...choc nie wiadomo jak dlugo...