zdanie tytulowe najlepiej oddaje charakter tego miejsca( i nie tyczy sie to tylko tysiecy artykulow trekkingowych)...bylo ciekawie i podobalo nam sie ( szczegolnie ze turystyczny ruch zmalal i bylo dosc spokojnie) ale jednak jakos fizycznie zle znosilismy pobyt tutaj i nie wiem czy to zanieczyszczone powietrze czy jakies zle wibracje ale w pewnym sensie cieszymy sie ze wyjezdzamy, choc "coverove" kapelki sa tutaj naprawde wysokich lotow...a miasto choc czesto przypomina "indyjski syf" ma kilka naprawde ciekawych miejsc do odwiedzenia...
praktycznie:
polecamy "Sunrise Cottage" w poblizu Thamelu- swietny malenki hotelik, tak bardzo inny od molochow ktorych tu pelno...
a z(niestety nie najtanszych) jadlodajni: "Roadhouse cafe" ze wspaniala pizza oraz swojsko brzmiaca "Helena"( z bardzo przyjemnymi siedzonakmi na glebie)
jesli chodzi o odwiedzanie "durbarow sklerow" to oplaty za wstep (wcale nie male) mozna latwo obejsc malymi uliczkami ( z nepalskiego galli- to przyblizenie fonetyczne;)
genralnie jesli ktos potrzebowal by jakis konkretow prosze pisac...
jutro rano ruszamy w kierunku Tybetu...
internet jest tu tani ale jakosc uslug mizerna...wiec wkleje jakies zdjecia przy najblizszej okazji...
p.s.
a najczesciej wypowiadane przez zaczepianego na ulicy mego kompana zdanie to : "smoke is very bad for you, my friend":)sami rozumiecie...
no i pozzdrawiamy...