hohoho
na co nam przyszlo...
Po trudach i znojach podrozy na jej koncoweczke kawaleczka trafilismy do Langwedocji.
Dlaczego?Jak? to dluga historia-tu pozdrawiam Szczepanow :))
Okazalo sie, ze bedzie tu stac pusty dom przez miesiac i potrzebny jest ktos, kto bedzie ... karmil kurczaki.
Jest to dom na posesji wielkiej winnicy- Domaine du Bosc- gdzie na codzien mieszka pracownik, ktory doglada wszystkiego.
Posiadlosc ma ponad 300 lat i kurnia jest tak pieknie, ze nie chce nam sie stad za bardzo ruszac.
Mamy do dyspozycji domek, ogrodek warzywny-ktory spelnia czesciowo marzenia mojego chlopaka, ktory chcialby takowy posiadac( tzw. ogrodek dzialkowy !!) i widok jak z bajki.
Okazalo sie na miejscu, ze oprocz 10 kurczakow, nalezy nakarmic rowniez Labradora o imieniu Kartusz-zwany przez nas kartezjuszem, badz kartoniuszem( Gadzecie, padlabys trupem, jest cudowny).Pod nasza kuratela jest rowniez krolik. Mamy takze zolwia, ptaszki i rybki...takze tego...
Przez ostatni tydzien zajmowalismy sie FUTROWANIEM -sciskam Anetke P. za wzbogacenie mojego slownictwa :)
Obkupilismy sie w miecho,ziemniaki!,sery,begietki,puszki,desery karmelowe,
mleko i herbate i siedzimy sobie w naszej "domenie!"jak krole jakies czy cos...
A tuz pod nosem mamy piwniczke gdzie kupujemy sobie wino 5euro za 7 butelek, ktore wlasnorecznie zakorkowalismy z uzyciem maszyny czasu:)
Wino popijamy do obiadu(rowniez)
Stefek mowi,ze mam pisac prawde,to pisze.
Mamy sie naprawde niezle.
A dzis -to jest sobota-poczulismy sie jak w "Panu Tadeuszu".
Otoz wlasciciele winnicy urzadzili polowanie.
Moglismy obserwowac przedpoludniem z naszego ganeczku, jak grupa mezczyzn idzie w strone winnicy,pod pacha trzymajac strzelbe a na ramieniu przewieszone kroliki. Przed nimi sfora gonczych.
Potem na stolach wystawiono zlowiona zwierzyne.
A przed chwila wrocilismy z obchodu i na dziedzincu trwa oprawianie krolikow.
Ale my jestesmy w naszej willi ,wlaczylismy se radio Eska Rock a zaraz ogladamy Final Destinantion.
Damy jeszcze glos :)