Francuzi wywiezli nas cudownie wprost do temperatury 11 stopni:)
w Hiszpanii bylismy dosc poznym wieczorem, na olbrzymiej stacji, gdzie bylo lodowato, wialo jak cholera i zaczynalo lac
i tu przypomne, ze nasze wspaniale lokum przygotowane do temperatur + 20 wzwyz nie posiada nawet tropiku, wiec wizja rozbijania sie tam i spedzenia nocy napawala nas jakze wielka otucha
usadowieni w knajpie, w ktorej mielismy przeczekac do 2 w nocy, wtedy ja zamykano, popijalismy oszukana kawe i ogladali mecz koszykowki
az tu nagle do restauracji weszlo 4 pokretnych kolesi
cos mi kazalo do nich zagadac i ha ku memu zdumieniu :
-mowili swietnie po angielsku-co w hiszpanii jest problematyczne
-przyjechali vanem
-maja 2 wolne miejsca
-jada w interesujacym nas kierunku ,czyli na Leon
w samochodzie okazalo sie, ze chlopaki sa zespolem- nazywaja sie Sugar Mountain http://www.sugar-mountain.net- i jada do Barcelony, gdzie maja dac koncert.
Kolesie przesmieszni, rozgadani i strasznie pomocni.
Cudownie i komfortowo przejechalismy sobie do Leona gdzie panowie sie udali do hotelu a my na jego szeroko rozumiane obrzeza- czyli jakis plac budowy posrod osiedla domkow.
Noc byla ciezka, padalo caly czas i zimno jak s...ale przespalismy pare godzin-glownie ja spalam, jak zwykle z zimna popadajac w stan hibernacji- podczas ktorych dzielny Stefek z katarem i chyrlajac strozowal i czuwal, by w razie czego spieprzac jesli namiot calkiem przemoknie.
a o poranku spotkalismy sie z naszym bandem i pojechali dalej w kierunku Barcelony, by wysiasc w kraju Baskow.