dotarlismy...
mnie sie podoba..
uciekam pod prychola...
- Beijing przeraza...iloscia wznoszonych budowli...na prawde jest potezny...hutongi(male starodawne uliczki znikaja, ustepujac molochom, a ludzie czesto sa eksmitowani w sposob brutalny..no ale wiadomo, ze nikt sie tam z jednostka nie liczy)...
- jesli chodzi o turystyczne zwiedzanie..to nam sie nie wiele udalo...chyba moja choroba i skumulowane zmeczenie jakos nam doskwieralo...wiec jedynie wloczylismy sie troche....zobaczylismy sławetny Tienamen..pearl market ( jedno z miejsc, gdzie mozna poczynic tanie zakupy..nie zawsze dobre jakosciowo..odradzamy elektronike..(a szczegolnie bardzo popularne telefony komorkowe- ktore odradzaly nam same sprzedawczynie po nawiazaniu blizszej znajomosci;)
-udalismy sie obaczyc Mur...oczywiscie na wlasna reke...wrazenie nie jest jakies porażające, ale warto...
z ciekawostek( nie dla kazdego to pewnie ciekawe:) to spotkalem sie z Ola (i tu serdecznie pozdrawaim; takze Marco), po 8 latach od czasow liceum, bo dowiedzialem sie dzieki pewnemu bardzo obecnie popularnemu portalowi, ze wlasnie podejmuje w Beijing'u prace...
Dziekuje jeszcze raz za bardzo mily wloski! wieczor...
swiat nie maly- potwierdzilo sie po raz kolejny
no i caly czas swiadomosci nie opuszczaly mysli dotyczace tragedii w Tybecie...naprawde chcialo sie wyjezdzac...zbojkotowac olimpiade i dac komus w morde...
wskazy:
- nocleg w Saga International Hostel... w porzadku, uczynna pani w informacji...natomiast remont pietra byl mocno upierdliwy ( no ale przeciez "zawsze..k..wa cos;)
pokoj 4-osobowy shandlowalismy do 40 jeńców...
I choc akurat w tymokresie rezerwacja nie byla konieczna, ale jak zwykle w Chinach przybywajac do nowego miejsca warto miec dokladny namiar na jakies lokum!
- poprzez informacje w hostelu mozna zaplanowac wlasciwie wszystkie wycieczki...
- polecamy odwiedzanie parków...szczegolnie w weekend'y....wrazenia nie z tej ziemi..